25 lipca

Frużelina jagodowa


Jak się tak zastanowię, to frużelinę znałam już będąc dzieckiem. Nie spodziewałam się, że ktoś po latach wymyśli do tego specjalną nazwę ;-) Otóż kiedy byłam mała, mama obowiązkowo robiła naleśniki z jagodami (uwielbiałam je, w przeciwieństwie do pierogów). Kiedy więc po wyprawie do lasu przynosiła świeże jagody, zawsze prosiłam o naleśniki. Aby spełnić zachciankę córki (i nie tylko, bo wszyscy je lubili),  trzeba było ugotować dżem, jednak zwykle trwa to około trzech dni, co zatem robiła mama ? Rozgotowane jagody zagęszczała mąką ziemniaczaną, ot i cała filozofia :-) 


Składniki:
- 500 g jagód
- 180 g cukru
- 1/3 szkl. wody + 4 łyżki
- 2 płaskie łyżki mąki ziemniaczanej

Umyte jagody wsypać do garnka, dodać cukier i poruszać garnkiem, tak, żeby cukier wymieszał się z jagodami. Wlać wodę (1/3 szklanki) i podgrzewać na średnim ogniu. Po zagotowaniu zmniejszyć płomień i gotować 10-15 minut, od czasu do czasu mieszając. Mąkę ziemniaczaną rozpuścić w 4 łyżkach wody, wlać do jagód i chwilę gotować, aż zgęstnieją (ok. 1 minuty).
Gorące jagody nakładać do umytych, wyparzonych* i dokładnie wytartych słoiczków (razem z pokrywkami), mocno zakręcać i odwracać do góry dnem. Po wystygnięciu odwrócić z powrotem - pokrywka powinna być lekko wklęsła.

*Zamiast parzyć słoiki w wodzie, można je "wygrzać" w piekarniku. Umyte i wytarte słoiki (nie muszą być idealnie suche) wstawić do zimnego piekarnika i nagrzać do 100 st.C., po czym od razu wyłączyć. Słoiki zostawić w środku na ok. 10 minut.

Brak komentarzy: